Czy lubicie czekoladę? 🙂

A Wasze dzieci?

Pewnie nie 😉

Ale gdybyście jednak lubili… chciałabym Wam opowiedzieć o naszym czekoladowym eksperymencie. Ten eksperyment moja córka skwitowała stwierdzeniem, że już nigdy nie będziemy kupować czekolady w sklepie 🙂

Może pamiętacie domową czekoladę z dzieciństwa, której bazą było mleko w proszku? Była smaczna, ale składniki mogły pozostawiać sobie wiele do życzenia. Gdy trafiłam na ten pomysł na czekoladę postanowiłam od razu go wypróbować i zabrałyśmy się z Izą do pracy 🙂

Co jest potrzebne do domowej czekolady:

  • olej kokosowy (najlepiej ekstra virgin)
  • Surowe kakao
  • miód, ksylitor, syrop z agawy (lub inna naturalna słodycz, można również ten element ominąć)

Opcjonalne dodatki:

  • chilli, kurkuma, orzechy, owoce goji itp.

Wykonanie:

Do naszej domowej czekolady użyłyśmy 100 g oleju oraz ok. 100 g kakao. Najczęściej gotuję “na oko” i myślę że tymi proporcjami można sterować, w zależności jak gorzką czekoladę chcemy uzyskać.
Rozpuściłam olej kokosowy w kąpieli wodnej, dodałam kakao i rozmieszałam dokładnie, aby nie było grudek. Po czym dodałam dwie łyżki miodu, oraz łyżkę ksylitolu. Wasze ilości czy dodatki mogą być inne, w zależności od preferencji. I właściwie bazową czekoladę mamy już gotową.
Dodatkowo, dosypałyśmy po szczypcie chili i kurkumy, aby wzbogacić naszą domową czekoladę o właściwości przeciwzapalne i rozgrzewające.

Obrałyśmy kilka orzechów włoskich, najlepiej nie kupować łuskanych, gdyż tracą część właściwości podczas przechowywania. Wybrałyśmy orzechy włoskie, gdyż wzmacniają nerki, nasze akumulatory energetyczne, oraz poprawiają pracę układu nerwowego.

Ponadto dorzuciłyśmy garść owoców goji, które są prawdziwą bombą antyoksydantów.

Tak przygotowaną czekoladową miksturę można wylać na blaszkę, foremkę do czekoladek czy foremki, które mamy w domu. My użyłyśmy prostokątnego pojemniczka i wstawiłyśmy go do lodówki. Czekoladę pokroiłyśmy, gdy miała już stałą konsystencje.

Zdradzę Wam, że na Dzień Babci i Dziadka przygotowałyśmy czekoladową wariację w kształcie serduszek i pięknie je zapakowałyśmy 🙂

Taka domowa czekolada zalet ma bez liku, ale ma też jedną wadę: rozpuszcza się w temperaturze pokojowej i w paluszkach dzieci dość szybko, więc powinna być przechowywana w lodówce. Co dowodzi, iż konwencjonalne czekolady, aby przetrwać miesiącami na półkach, muszą mieć dodatek tłuszczów utwardzanych.

Nasza pierwsza porcja czekolady przetrwała w lodówce ok. tydzień i jutro mamy zamiar zrobić kolejną porcję, tym razem używając innych dodatków.

Życzę Wam smacznego i podzielcie się Waszymi czekoladowymi eksperymentami 🙂